niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 27



-Hop,hop,hop!-krzyczał czarnoskóry mężczyzna w kapturze.-W dół,w dół,w dół..jedziesz i hop!
Próbowałam bezszelestnie,przecisnąć się przez tyci otwór w drzwiach..co nie było aż tak trudne.Muzyka zagłuszała dosłownie wszystko!
Przyglądając się grupie i mężczyźnie...który ich pilnował...było widać,że nie mają lekko.Każdy detal z ich strony,musiał być widoczny i dopracowany.
-Klękasz..lewa,prawa..hop!-krzyczał.-Tył..tył..tył...schodzisz w dół..lewa,prawa i biodra!-starał się,nadrabiać ich kroki.-Lewą w dół..łapiesz..ciągniesz...ale odbij się nogą!Tak,tak,tak...i jeszcze raz!
Dosyć nieświadomie..dałam się ponieść atmosferze!Już po chwili robiłam to co oni..a nawet z lekkim wyprzedzeniem.
Muzyka była głośna...kroki-w zależności od doświadczenia-do przewidzenia..jak i do nauczenia!Tak dawno tańczyłam..że to wszystko co wokół mnie się działo,wręcz pobudzało każdy cal mnie...do takiego stopnia,że nie potrafiłam nad tym panować!
-Skacz..skacz..skacz!-mówił.-Tył i łapiesz...skok..skok..skok...padasz.-krzyczał.-Suniesz,suniesz i góra....nogi..lewa,prawa i zmiana!-powtarzał sam swoje słowa,wraz z grupą.-Na kolanach...wybij się...tak,tak,tak...super i znowu!Ręce...lewa i kwadrat...taaaak!
Gość miał serio krzepę...za to ja niezłą zabawę...skakałam z każdym z nich.
-Lewa,..prawa,robisz pięść i dobrze..góra...tak,tak..ale trzymasz krocze i ręka...nogi pracują!
Czułam się jakbym latała...nareszcie żyłam!Tak bardzo mi brakowało tej atmosfery!Duża grupa ludzi..każdy ma swój kąt na tej sali,który indywidułalizuje każdego z nas.Ten śmiech,zabawa...to wszystko nawet przy harówce,sprawia ci radość!
-Hey Now!-powtarzałam sama do siebie,słowa piosenki...która aktualnie wypełniała hangar!
Starałam się z tego czerpać,ile się dało i ile byłam w stanie!Odkąd ostatni raz tańczyłam,minęło..umm z dobre 3 lata...lecz mimo wszystko pamiętałam każdą podstawę,jakiej mnie uczono za młodu.
To co działo się w moim umyśle i to co mnie wypełniało od środka...było wprost nie do opisania!

Nagle muzyka ucichła,a wszędzie dało się usłyszeć,głębokie westchnienia i ciężkie oddechy...nawet mój przyśpieszył.Mężczyzna w kapturze,ukłonił się przed grupką ludzi i zaczął im bić bravo!Na ich twarzach malowała się duma...cud że tylko to!Są niesamowici i widać,że to co robią sprawia im przyjemność,jak i satysfakcję...co odbija się na ich występach czy próbach!
Czarnoskóry zaczął coś do nich mówić...na co oni zaczęli głośno krzyczeć,lecz po chwili ucichli,a wyraz ich twarzy nie mówił nic dobrego.
-Spójrzcie kogo tu mamy!-powiedziała-jak mniemam-dziewczyna,która znajdowała się za mną.
Chwyciła mnie za ramię i zaczęła prowadzić w stronę grupki,wcześniej tańczących osób.
Nie wiedziałam co ze sobą zrobić...każdy patrzył na mnie ze zdziwieniem..możliwe że nawet złością,ale dlaczego?
-Znowu węszą!-powiedział czarnoskóry..a miny stojących na przeciw niego posmutniały.
Patrzyłam się na nich wielkimi oczami i nie wiedziałam co zrobić..
-Jak ją znalazłaś?-powiedział z powagą mężczyzna,który kierował słowa do dziewczyny za mną.
-Haha stała tu i powtarzała każdy wasz krok...tak jakby widziała go już nie raz!-powiedziała nachylając się nad mim uchem.
-Jak to?-oburzył się.
-Po prostu....-odpowiedziała bez wyrazu.
-Daj ją tu!-rzucił...zaś ona,ściskając mnie jeszcze mocniej,poprowadziła wprost na niego.
Poprawiałam bluzkę,którą ona lekko zszargała i spojrzałam na mężczyznę!Był o wiele wyższy ode mnie,miał czekoladowe oczy i ciemne włosy-zaczesane na bok-które utrzymywała czapka.
-Jak masz na imię!-powiedział spokojnie,patrząc mi prosto w oczy.
Przełknęłam głośno ślinę i klęłam w myślach na panującą wokół nas ciszę.
-Ivy.-odpowiedziałam cicho.
-Od kogo jesteś?-zmierzył mnie wzrokiem.
-To znaczy?-zapytałam niepewnie.
"O co ci gościu chodzi?"-pytałam sama siebie.
-Posłuchaj!-powiedział twardo.-W Nowym Jorku..jest dużo grup tanecznych,które pochodzą z dzielnic.-mówił spokojnie.-I wiem,że niedługo zawody..ale to że nie chce się wam ruszać dupska i głowy...to już nie mój zasrany problem!-wrzasną na całą hale...a ja przymknęłam oczy,przed jego tępiącym mnie spojrzeniem.
Cała grupka osób,jednocześnie krzyknęła "Taaa"...a mnie przeszła ciara.
-Od kiedy nas obserwujesz?Hmm?-zapytał z pogardą.
Czułam na sobie..setkę,jak nie więcej..palących we mnie dziurę spojrzeń.
-Możemy porozmawiać na osobności?-zapytałam niepewnie..jak zauważyłam nie przekonało go to.-Wszystko powiem i wyjaśnię!-powiedziałam,bardziej przekonująco.
-Dobrze.-powiedział oblizując swe,lekko spierzchnięte wargi.-Grupa!-krzykną klaszcząc w ręce,a każdy spojrzał wprost na niego.-Do szatni!-wszystkie pogardliwe spojrzenia padły na mnie.

                                                                              * * *

-Tu....trzy..cztery kamienice stąd!-odpowiedziałam.
Starałam się mu wyjaśnić,wszystko już od ponad 20 minut.
-Ahmm..i to był tylko spacer?-zapytał podejrzliwie.
-Tak.-odpowiedziałam błagalnie.
-Ummm dobrze...ale skoro Anny,mówiła że tańczyłaś tak,jakbyś znała ten układ,lepiej niż my!-powiedział lustrując mnie spojrzeniem.-Wyjaśnisz mi to?-zapytał,sądząc że kucnę.
-Tak!-odpowiedziałam pewnie,poprawiając swoja postawę...co go lekko zdziwiło.-Tańczę od 3 roku życia.-powiedziałam spokojnie,na co on wywalił oczy.-W moim życiu..dosyć sporo się wydarzyło.-rzuciłam.-I tak jakby od trzech lat nie tańczyłam..ta przerwa była dla mnie niczym wieczność!-patrzyłam w jeden punkt,który przywracał wspomnienia.-Gdy tu weszłam...ta cała atmosfera..ci ludzie...to było jak raj!-powiedziałam prychając śmiechem.-Jak już zaczęłam..nie mogłam przestać!-spokojnie spojrzałam w jego oczy,które lekko łagodniały.-To tyle.-zakończyłam.
Mężczyzna wyprostował się i chwilę myśląc...rzucił:
-Dobrze..wierzę ci!-powiedział radośnie.-Ale skoro jesteś tak dobra,jak mówiła Anny i..jak przedstawiasz to ty..toooo....czy chciałabyś z nami wystąpić?-zapytał jakby nigdy nic.
Dziwiła mnie jego propozycja....była taka nagła i nieprzewidywalna...wiedział,że trochę mnie pogubiła.
-Wiem,że to nietypowe..ale nie tańczyłaś 3 lata!-powiedział pokazując mi swoje trzy palce.-Wow..to cholernie dużo!Gdy raz miałem kontuzję-na szczęście lekką (zapewnił)-musiałem odstawić taniec na 3 miesiące....dziewczyno ja myślałem,że umrę w tym domu!-zaśmiał się...dzięki czemu lekko się rozluźniłam.-Będzie fajnie...przy okazji zobaczę na jakim jesteś poziomie i może kto wie...pojawią się jakieś miłe oferty!-powiedział wesoło zacierając ręce,na co parsknęłam śmiechem.-Jestem Joshua...ale każdy mówi mi T.O!-zaśmiał się.-A ty?
-Ivy!-odpowiedziałam rozbawiona,podając mu dłoń.
-Ślicznie!-uśmiechną się.-Ale co byś powiedziała..gdybyśmy ci coś wymyślili?-zapytała.
-Powiedziałabym:warto spróbować.
T.O chwile się zamyślił....a mnie już rozpieprzało z radości od środka!
-Co powiesz na..Chachi?-zapytał entuzjastycznie.
-Super!-odpowiedziałam z radością.
-Cieszę się..więc Chachi,witam w zespole!-powiedział śmiejąc się i tuląc mnie do siebie.
"Hahah"-zaśmiałam się w myślach.
-Teraz zostaje nam tylko...przedstawić cie grupie!-powiedział radośnie i łapiąc mnie za rękę...zaczął prowadzić na dół.
Cholera...ja to mam szczęście!Ta oferta była dla mnie wszystkim!Była jak lek na wszystko..bynajmniej w moim przypadku!Byłam tak podekscytowana..mimo iż bałam się trochę,jak mnie przyjmie reszta...biorąc pod uwagę,że jest w niej Anny!Ale,nawet jej nie dam teraz przeszkodzić,mojemu szczęściu..które raczej nie potrwa wiecznie...;/

                                                                          * * *

Spojrzałam ostatni raz w jego stronę!Kto by pomyślał..jak wiele w twoim życiu,może
zmienić,jeden,niepozorny spacer?
Na dworze,było strasznie ciemno,jedynie lekkie światło latarni,otulało ulice...które pogrążone były w ciszy.Szłam,radośnie podskakując.Ten jeden wieczór,zmienił...hmm aż tyle....
Muszę przyznać,że grupa przyjęła mnie...ummm dosyć ciepło.Każdy mi się przedstawił i opowiedział coś o sobie,było to bardzo miłe!
Joshua zaprosił mnie jutro na trening i zanim wszystko zdążyłam sobie poukładać...on poświecił mi trochę więcej czasu i opowiedział o tym..co właściwie się tu dzieje!
T.O,jest jednym z założycieli grup,jak i klubów tanecznych w NY.Grupy skaładają się z osób...ubogich.Nie każda z osób tańczących,ma jakiekolwiek środki na naukę,czy nawet studia i wybrany przez siebie kierunek.T.O,pcha każdego w stronę,rozwoju ich własnych pasji!Na swoich treningach,uczy ich pokory,wytrwałości i pracy!Wszystko dzieje się w czasie świąt..dlatego,że nie ma wtedy szkoły i dzieci nie maja innych obowiązków.Zawody są 28.W Nowym Jorku,jest bardzo dużo takich grup.Za 1 miejsce w zawodach..można dostać stypendium...dlatego każdy walczy o jak najlepszy układ i..."choreografa"!
Miło z jego strony,że robi to z własnej nie przymuszonej woli..tylko po to,aby uszczęśliwić grupkę,zupełnie obcych mu osób.
Nawet nie zauważyłam..kiedy znalazłam się tuż pod moją kamienicą.Pokręciłam ze śmiechem głową i mocno popychając drzwi,weszłam powoli do lekko ogrzanego pomieszczenia!Wzdrygnęłam się i rześko zaczęłam wchodzić na górę!
Stanęłam przed drzwiami i zaczęłam szukać kluczy..gdy...

-Kiedy nauczysz się wracać o przyzwoitej porze..hmm?-powiedziała rozdrażniona kobieta.
-Mamuś daj już spokój!-zaczęła spokojnie.
-Nie!-wrzasnęła.-Jest wigilia..powinnaś siedzieć razem z nami przy stole...a nie machać nogami w jakimś hangarze!.-warknęła.
-Dobrze..wiem i przepraszam.-powiedziała zrezygnowana.

-No..a teraz idź myj ręce i siadaj!-rzuciła spokojniej.
-Ahmmm...już..już!-odkrzyknęła.-Ummm mamo!-krzyknęła.
-Tak?
-Mogłabyś zawołać Destiny?-zapytała pośpiesznie.

-Jasne!-rzuciła sarkastycznie kobieta-Destiny..chodź tu!-wydarła się.
Po chwili,drzwi się otworzyły....a z cichych kroków,dało się wywnioskować,dwie niepozorne osoby,które zasiadły sobie na schodach.
-I co widziałaś...widziałaś jego dziewczynę?-zapytała z ciekawością i wielkim przejęciem,jedna z nich.

-Tak!-odpowiedziała desperacko.
-O boże..naprawdę?-krzyknęła ze zdziwienia.
-Ciiii--cii-cicho!-zaczęła ją uciszać.
-No dobrze..dobrze!-bąknęła.-Ale to dla mnie ważne!Nie widuję swoich dzieci...może to przez nią?Sama Anny mówiła..że ona też chce je widywać!Ja-ja nawet nie wiem,czy ona wie o ich istnieniu!-gorączkowo tłumaczyła.-Wiesz,że poznanie jej,jest dla mnie ważne..to ona była przy nim...cały czas!

-Nie martw się!-rzuciła pocieszająco.-Założę się..że ona nie wie o Ines!-mówiła.
-Ale nie widzisz..Anny mówiła,że ona przyjedzie.-westchnęła-Ona to mówiła....a jeśli się dowie...dowie się czegokolwiek.. ohhh Lea...-powiedziała zażenowana.

-Spokojnie....osobiście tego dopilnuję...aby niczego się niedowiedziała!-zapewniała.
-Obiecujesz?-zapytała niepewnie.
-Tak.
-Tooo jaka ona jest?-zapytała z ciekawością.

-Ma rude włosy....duże niebieskie oczy,jest średniego wzrostu i bardzo dobrze tańczy..tak jak..
-Damian...-dokończyła.


Wywaliłam oczy i nie wiedziałam co mam zrobić....Lea była dziś z Anny cały czas....od kiedy się pojawiłam.
Nie wierzę...a tym bardziej nic z tego nie rozumiem!
Stałam tępo patrząc w drzwi...
-O Iv....-prawie krzykną.
-Ajw Ajwajajja..Louise..aj jajajaj!-krzyknęłam wesoło i wepchnęłam Lou,ponownie do domu!
Odwróciłam się w stronę drzwi i szybko przekręciłam w nich zamek.
-Co ty robisz?-powiedział zdziwiony Lou.
-Nie istotne...-odpowiedziałam szybko.-Umówmy się...że jeśli któreś z nas..będzie kiedykolwiek na klatce...lub pod kamienicą..to nie mówisz mi po imieniu.-powiedziałam spokojnie.-Ok?-zapytałam.
-Tak...ale o co chodzi!?-zapytał zgubiony.
-Ahh..moja przeszłość po mnie wraca!-powiedziałam wymachując rękoma i wymijając Louisa.
Ominęłam go spokojnie i powędrowałam do swojego lokum.
Wciąż nie mogłam uwierzyć,że Damian miał córkę,będąc zemną,będąc z Destiny!W ogóle.."Co to kurwa ma być?!"
Nic nie rozumiałam...nic!Szczerze...to cała ta świąteczna przygoda..zaczynała mi wyłazić bokiem!
     
                                                             



____________________________________________________________
Szczerze...rozdział wyszedł jako tako...jeśli są jakiekolwiek błędy..to z góry sorry!
Czytacie...Komentujecie..prosteeee xD






3 komentarze:

  1. serio nie wiem czemu ta piosenka mi kojarzy się z tym blogiem ---> http://www.youtube.com/watch?v=bXksMpJ-GBU
    a rozdział świetny jak zawsze

    OdpowiedzUsuń
  2. Aschdosldixbx jak to córka ?! Co ! Boże zaczyna się robić ciekawie, ale dość... Dziwnie ? Haha przepraszam, ale właśnie skojarzyłam to sobie z " modą na sukces " ( tyle, że wiele, wiele lepsze ) świetny rozdział. Życzę weni i czekam na nowy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger. Więcej informacji na moim blogu : http://dare-to-dreams-with-1d.blogspot.com/p/the-versatile-blogger.html

    OdpowiedzUsuń