piątek, 15 marca 2013

Rozdział 10


 ...Było mi strasznie zimno,dosłownie skostniałam,próbowałam naciągnąć na siebie kołdrę, ale jej nie było.Otworzyłam oczy i leżałam w ogrodzie z domem!Byłam mokra,na początku nie wiedziałam skąd się tu wzięłam,ale zapewne sen był tak reali styczny,że po prostu wyszłam z domu.Pamiętam jak się obudziłam i nic nie widziałam,było mi zimno a ja
płakałam.Gdy tylko wstałam szybko pobiegłam do domu,aby nikt z przechodni  mnie nie zauważył.Jak tylko weszłam do domu,wskoczyłam na sofę w salonie i otuliłam się kocem,szczękałam zębami.Było mi niedobrze i byłam cała mokra,lecz nie chciało mi się wstawać,a ni niczego słuchać,zupełnie się wyłączyłam.Siedziałam i trzęsłam się tak z dobre 30 minut!Po chwili
usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu!
                                        H-Ivy!Co z tobą,pukam i pukam już z dobre 10 minut,a ty nic?Bałem się,że coś ci się stało!Rozwalasz mnie.-powiedział Harry wchodząc do domu.
Jego głos był wspaniały,taki ciepły i miły.Niestety nie słyszałam,a tym bardziej mu nic nie od powiedziałam.Było mi zimno i nie dobrze,a przede wszystkim nawet nie wiedziałam jak wyglądam.
                                        H-Ivy!-powiedział wesoło,wchodząc do salonu.
                                        J-He..hej.-powiedziałam przez szczękające z zimna zęby.
                                        H-Boże!Co się stało?Ktoś tu był?Czy co?-powiedział z szokowona i przerażoną miną.
Chwycił lusterko i podbiegł do mnie,nie wiem po co mu to lusterko ale mniejsza.Wciąż patrzył na mnie z tą wspaniałą troską.
                                        J-Nie,a co się miało stać!?-od powiedziałam zdziwiona.
                                        H-Jak to?A widziałaś się w lustrze?-powiedział dając mi lusterko.
                                        J-A...o matko!-powiedziałam patrząc się na siebie.
Wyglądałam jakby ktoś mnie z orał!Miałam czerwone spojówki,duże worki i sińce pod oczami,byłam mokra,blada i jednocześnie sina jak trup.Wyglądałam naprawdę strasznie,aż zaczęłam się bać samej siebie.Spojrzałam na Harolda,zobaczyłam że naj wyraźniej o czymś myśli,więc nie chciałam mu przerywać.Zerknęłam jeszcze w lustro i coś wypaliłam! ;/
                                        J-To jak zrobić ci herbatę?-zapytałam podnosząc się z sofy.
Harry spojrzał na mnie jak na wariatkę,co prawda nie dziwię się mu,ale to już nie ważne.O winęłam się kocem i ruszyłam do kuchni.Gdy nagle Hazza chwycił mnie za ramie i spojrzał z dość dziwną miną mówiąc:
                                        H-Ja,ja.Wiesz co,ja mam inny pomysł.-powiedział robiąc chytry uśmieszek.
                                        J-Jaki?
                                        H-Dowiesz się!A teraz idź i zrób sobie kąpiel,dobrze ci zrobi.Jesteś strasznie zziębnięta!I nie ubieraj się za grubo,bo dziś jest naprawdę ciepło.
Spojrzałam tylko na niego,a on pogonił mnie na górę.To było dziwne,takie inne,nie w jego stylu,no ale...Pobiegłam do pokoju,wzięłam szorty i jakiś T-ishert z nadrukiem.Wzięłam szybki prysznic i zaczęłam suszyć włosy,po czym zrobiłam sobie lekki makijaż.Zajęło mi to jakąś godzinę i pół,zaszłam po cichu na dół,tam czekał już Harry z herbatą.Uśmiechnęłam się do niego,po czym on
to od wzajemnił.Posadził mnie na sofie podał kubek i kazał pić,nie mało się zakrztusiłam,gdyż gdy piłam Harry się na mnie patrzył.To było dziwne,ale jego oczy były inne miały inne spojrzenie na mnie,nie wiedziałam o co mu chodzi.Jak już prawie kończyłam pić, zielono oki wyleciał z domu twierdząc że musi coś sprawdzić.Gdy wypiłam herbatę poszłam do kuchni by umyć kubek i przypomniało mi się
że nie wiem gdzie jest mój telefon!Nie mogłam sobie przypomnieć gdzie go zostawiłam,ale nawet nie zdążyłam pomyśleć bo Harry otworzył drzwi na rozcież i zaczął mnie wołać.Rzuciłam wszystko i poszłam w stronę drzwi do loczka,nie widział go,gdy nagle wybiegł zza domu i mnie złapał podnosząc do góry.Trzymał mnie jedynie za nogi,gdy ja wisiałam przerzucona przez jego prawe ramię,zrobił to sprytnie bo nie miałam jak się ruszyć.
Zaczął zemną biec,nie wiedziałam gdzie,wiedziałam że z dala od domu.Nagle Harry się schylił się i jak się przekonałam wsadził mnie do samochodu,zapiął,po czym sam do niego wsiadł i spojrzał na mnie z jego zniewalającym uśmiechem.
                                        J-Harold!Co ty czynisz!?-powiedziałam do niego po chwili z uśmiechem.
Harry roześmiał się  i powiedział -"Przepraszam że tak się zachowałem.Ale sama kiedyś powiedziałaś,że czasem dla dobra innych powinniśmy działać,a nie tylko być!".Uśmiechnęłam się do niego i dodałam:
                                        J-Cieszę się,że mnie słuchasz!Ale co jest twym działaniem?
                                        H-Wyjazd!-powiedział uśmiechając się.
                                        J-A gdzie?Ale..-powiedział zdziwiona.
                                        H-Spokojnie.-do powiedział.
I wyruszyliśmy.Harry włączył radio,ale ja byłam strasznie zmęczona,więc nie miałam siły na nic!Zaczęły mi się powoli zamykać oczy,myślałam cały czas o moim śnie i o esie od Toma.Właśnie mój telefon,zaczęłam się obmacywać,Hazza gdy to zobaczył zaczął się zemnie śmiać.
                                        J-Hazza gdzie mój telefon?!-spzytałam przerażona.
Loczek spojrzał na minę z uśmiechem i takim miłym ciepłem w oczach.Nie wiedziałam o co mu chodzi!?Ja miałam tylko jedno : "Gdzie mój telefon?!"
                                        J-No co tak zgasłeś?-spytałam lekko pod irytowana.
                                        H-Na zwałaś mnie Hazza!-powiedział, ze zdziwieniem.
                                        J-To źle?Przepraszam.-powiedziałam rumieniąc się.
                                        H-Nie!Tylko nigdy tak do mnie nie mówiłaś!I to tak fajnie zabrzmiało.-dodał z uśmiechem.
                                        J-Ok a tel???
                                        H-Ciiiiicho.-powiedział z uśmiechem pod głaśniając muzykę!
W radio zaczął lecieć Justin Bieber-Fall,Hazza to pogłośnił i spojrzał na mnie.To było takie spokojne,że w sekundzie zasnęłam...!Obudziłam się,ale nie w samochodzie tylko...Tylko w łóżku,w czystej białej i pachnącej pościeli.Na całe szczęście byłam ubrana w to samo,zaczęłam się rozglądać i boom,to był ten sam pokój w tym cudownym miejscu!Hazza znowu mnie tu zabrał,wyszłam na balkon i odetchnęłam,jak tu było pięknie.Wzięłam Torbę i szczerze powiedziawszy Harry spakował
dość dużo i szybko!wzięłam ponownie jakieś szorty,koszule i na to sweterek,po cichu wymknęłam się z pokoju i poszłam wziąść prysznic i ubarałam się.Nie chciało mi się malować,więc po cichu zaczęłam schodzić po schodach by się czegoś napić.Nagle usłyszałam Harry'ego,przykucnęłam i zobaczyłam że robi naleśniki z syropem klonowym xD.siedziałam i patrzyłam dało się zauważy,że lubił gotować,gdy już nałożył je na talerz i ślicznie przyozdobił,gdy był już przy schodach aż krzykną!
                                        J-Haha!Buu!-zaczęłam się śmiać.
                                        H-Ładnie tak kogoś straszyć!-spytał z uśmieszkiem Hazza.
                                        J-Dla swojej obrony powiem,że to nie było za mieżone.
                                        H-Nie ważne!Choć jeść.
Zeszłam na dół i wzięłam talerz,usiedliśmy na jego narożniku i zaczęliśmy wcinać ;p
                                        J-Mmm jakie one są pyszne.
                                        H-No wiem!-powiedział robiąc słodkie oczka!
                                        J-Ja,jak zapewne każda twoja fanka,kochamy w tobie najbardziej tą twoją nie powtarzalną skromność!-powiedizałm śmiejąc się!
Zaczęliśmy o czymś gadać i śmiać się jak zwykle przy nim,za każdym jego uśmiechem czułam dreszcz.To było dziwne uczucie,ale lubię je!
                                        J-Mam pytanko!A mianowicie to 2!
                                        H-Słucham.
                                        J-Jak ja tu w ogóle się wdrapałam i która jest godzina!?
                                        H-Haha,tak słodko spałaś,ze nie chciałem cię budzić!I zbliża się 14:00.-powiedział z pięknym uśmieszkiem!
                                        J-Tak słodko,że aż mnie dźwigałeś,hmm ciekawe i aż tak długo spałam!?-zadziwiłam się!
                                        H-Heh!Ale było warto,wyglądasz jak człowiek i uśmiechasz się.-od powiedział.
Zerkną na moją twarz i spojrzał mi w oczy,patrząc się tak inaczej.To było miłe,ale strasznie się dziwnie poczułam i do tego te motylki w brzuchu.Trochę mnie to speszyło więc wziełam talerze i pod pretekstem,ze Idę je umyć uciekłam.Było trochę nudno,więc postanowiłam,że możemy coś upiec.Więc Harry włączył jaką muzykę,wyciągnął składniki i zaczęliśmy się bawić.Po 20 minutach kuchnia Hazzy wyglądała jak pobojowisko!Więc gdy nasz...nasze,po wiem tak "coś" piekło się,wzieliśmy się
za nie typowe sprzątanie.Zaczeliśmy totalnie odwalać,nie dało się tego nazwać,ale było to dość męczące.Usiedliśmy i zaczeliśmy się śmiać z byle czego,taka faza,gdy już się powiedzmy ,że unormowaliśmy się,Harry zapytał czy nie chcę pić!?
                                        J-A masz coś zimnego!?-zapytałam.
                                        H-Tak!Ale mocniejszego.-dodał z uśmiechem.
                                        J-Hmm mocniejszego!To znaczy,że nie herbatę?
                                        H-Haha raczej nie,ale zapewniam że to jest lekkie.
                                        J-To dawaj.
Harry z uśmiechem poszedł do kuchni,długo nie czekałam,bo zaraz przy wędrował z piwem,zaczęłam się z niego śmiać!
                                        H-I co się cieszysz?-zapytał podając mi piwo.
                                        J-Z ciebie!Typowy facet,chciało się,ale z kultury zapytał.
                                        H-Haha,no ta.
Zaczęliśmy pić,co prawda piwo na taki dzień było trafione!Było zimne,a tu było gorąco,jak patrzyłam się tak jakby na nas wyglądało to śmiesznie,ale...Gdy wypiliśmy,wyjęliśmy nasz wypiek < xD >,by ostygł i zaczęło się robić nudno.Po 5 minutach Hazza,powiedział że musi na chwilę wyskoczyć!Myślałam że padnę,ale cierpliwie siedziałam i się nudziłam,dochodziła 18:00.Siedziałam w zupełnej ciszy,gdy nagle do domu wparował Harry z zaciszem.
                                        J-Czym jest spowodowany ten banan?-zapytałam ze śmiechem!
                                        H-Haha,chodź idziemy na spacer!-powiedział.
                                        J-Czekaj przebiorę się.-palnęłam.
Harry zrobił plam face,a ja pobiegłam do pokoju!Założyłam sukienkę przed kolana w kolożę pudrowego różu,conversy i smerfetkę,przy okazji lekki makijaż i prostownica ;P.Gdy zeszłam na dół czekał już tam na mnie Harry,miał na sobie koszulę z podwiniętymi rękawami i rurki.Zaczęłam się z niego śmiać,lecz on tylko mnie pogonił i spojrzał tym od jakiegoś czasu innym spojrzeniem.Wyszliśmy z domu i szliśmy jakąś polną drogą rozmawiając.Doszliśmy do jakiegoś,jak się przekonałam sadu,najpierw szliśmy
przez jakieś gęstwiny i gąszcza,a potem piękny rajski,ładnie podcięty trawnik z drzewmi owocowymi!Pomiędzy dwoma wiśniami i jedna gruszą,był rozścielony koc i stał tam koszyczek,byłam zdziwiona!Spojrzałam tylko na Hazzę,który zauważył mój entuzjazm,bo sam zaczął się słodko uśmiechać!Harry usadził mnie na kocu i wyją wino,rozlał je po kieliszkach i podał mi jeden z nich!
                                        J-Haha najpierw piwo,teraz wino.Chcesz mnie upić.-powiedziałam z uśmiechem.
                                        H-Nie no co ty.-zażartował,dodając.-Ale to nie koniec,mam coś dla ciebię!
                                        J-A co?-zapytałam zaciekawiona.
Harry zajrzał do koszyka i wyciągną z niego jakąś bombonierkę i małe pudełeczko!Otworzył je ,a w środku znajdował się  wisiorek z zawieszką w kształcie papierowego samolocik.Zawsze mi się podobał jak widziałm go u Hazzy na szyi,był piękny!
                                        H-Wszystkiego najlepszego!-powiedział z entuzjazmem.
                                        J-O jejku dziękuję,on jest...ojej!Ale...Ale ja miałam nadzieję,że zapomniałeś!
                                        H-No wiesz co?-powiedział z uśmiechem.
Wzięłam wisiorek i podałam go Harry'emu,rzucając pytanie czy mógłby?Hazza uśmiecha się,dodając:"To dla mnie zaszczyt".Po czym wybuchliśmy śmiechem,po chwili czułam już ciepły oddech Harolda na swoim karku,gdy odgarniał mi włosy.Jak tylko mi go założył przyjrzałam się mu,miał jakiś napis.Niestety nie zdążyłam zobaczyć bo Harry pchał mi kieliszek pod nos.Nigdy nie lubiłam swoich urodzin,lecz te były inne.Siedziałam z nim i rozmawialiśmy dość długo,było pięknie i nic tego nie mogło zepsuć...Chyba że deszcz! ;/
Nagle zaczęło padać,na początku to nam wcale nie przeszkadzało,gdyż jego krople obijały się o liście drzew i tak naprawdę żadne z nas nie wiedziało jak mocno pada.Siedzieliśmy jeszcze chwilę,gdy zaczęło na nas padać...to było nie ciekawe!
                                        H-Chyba pora się zbierać!
                                        J-Do prawdy,nie możliwe.-powiedziałam z ironią.
Zielono oki tylko się uśmiechną i zaczęliśmy wychodzić powoli z sadu.Gdy wyszliśmy na ulicę,padało jak cebra,spojrzałam tylko groźnie na Hazzę.
                                        H-To nie moja wina,że urodziłaś się w taką pogodę!-powiedział z uśmiechem.
Pokręciłam tylko głową i stałam.Harry stwierdził,że to nie ustanie,więc trzeba iść.Wyszłam na ulicę i zaczęłam iść spacerkiem podskakując,kręciłam się i w ogóle wygłupiałam,a on patrząc się na mnie zachodził się ze śmiechu.Za pewne wyglądałam jak zmoknięty szczur.Po chwili podbiegł do mnie Hazza i chwycił mnie za rękę,po czym zaczęliśmy biec.Każde z nas zmokło w sekundzie,a droga wydawała się nie kończyć.Gdy byliśmy prawie koło domu,Harry zatrzymał się.Staną na przeciwko mnie,złapał za biodra i przyciągną do siebie.Spojrzał mi w oczy,a ja poczułam dreszcz!
To działo się w sekundzie,byłam zdziwiona i nie wiedziałam co mam zrobić...
                                       
                                                                               

                           
           
                                     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz