piątek, 22 marca 2013

Rozdział 11



...Staliśmy tak,a ja nie wiedizałm do czego to dąży,z sekundy na sekundę co raz bardziej się stresowałam i nie wiedizałm ile to jeszcze po trwa.Patrzyłam na Hazzę i na to jak ślicznie wygląda w deszczu,przez mokrą koszulkę przebijał się lekko jego tors.Zaś on stał i patrzył się we mnie jak w obrazek!Gdy nagle przegryzł wargę i musną moje usta,przechodząc w pocałunek!
Sama w to nie wierzyłam...!Jego wargi były tak przyjemnie ciepłe i delikatne,a jednocześnie tak pełne uczucia!Nie potrafię opisać tego uczucia które nam towarzyszyło ,niby to był zwykły pocałunek,ale to co czułam...Z trudem opuściłam jego wargi,spojrzałam mu w oczy,miały wspaniały wyraz.Uśmiechnęłam się do niego co szybko odwzajemnił i pocałował mnie w czoło.Przytuliłam go i tak wtulona,wraz z nim wracałam powoli, bez słowa do domu.Harry otworzył mi drzwi,zdjęłam buty i od razu
pobiegłam na górę się przebrać.Jak zwykle ubrałam się w szorty i bokserkę z napisem "KEEP CALM...",włożyłam ją w spodnie i zeszłam do kuchni.Usiadłam sobie na blacie i piłam wodę,myśląc czy Harry był aż tak pijany,że po prostu mnie pocałował.Długo jednak nie pozostałam sama,gdyż zaraz zajrzał do mnie ze swym zabójczym uśmiechem.Podszedł i się na mnie patrzył.
                                                      H-Myślałem,że nie lubisz tak słodzić!-powiedział z uśmiechem.
Z tym słodzeniem chodzi o to,że np:pocałunek w deszczu,romantyczna kolacja z różami,płatki róż w wannie,jakieś świeczki itp...Nie miałam nic przeciwko temu,ale to było takie mega słodziaśne i romantyczne,że aż czasem nie realne i nie do słuchania.Więc Harry zaczął się śmiać,że jednak.
                                                      J-Zależy z kim Haroldzie,zależy z kim.-od parłam z uśmiechem.
Siedzieliśmy tak chwilę w ciszy,sama nie wiedziałam co teraz!Wszystko wydarzyło się sekundowo!Tu spacer tu mnie całuje,człowiek się może zgubić.Cieszyła mnie jego troska o mnie,czy jego miłość do mnie.Ale mi zaczęło czegoś brakować,tak momntalnie,sama nie wiem czego,czegoś...Czegoś co było naturalne i nie do zdobycia,lecz bardziej do przeżycia.Miałam chwilowy mętlik w głowie,sama nie wiem czym, był spowodowany i z kąd się w ogóle wziął,ale był i mnie dopadł!Siedziałam tak w ciszy i gapiłam się przed siebie.
                                                      H-Ivy!Wszystko dobrze!?-zapytał spoglądając na mnie!
                                                      J-Nie,dosłownie nic!-powiedizałm bez zastanowienia.
                                                      H-Liczyłem na inną odpowiedź!A więc o co chodzi?-zapytał.
Tak szczerzę ,to sama nie wiedział ,o co chodzi!On tylko patrzył się błagalnym i z dezoriętowanym wzrokiem na mnie,a ja nie wiedziałam co powiedzieć,a tym bardziej zrobić.Patrzyłam tak na nie go i zastanawiałam się co on tu robi?!Powoli dochodziło do mnie,że on w pewnym sensie jest mój,że jest sławny i że dużo dla mnie zrobił!Kochałam go,ale w tej chwili sama nie wiedizałm co się dzieję.To uczucie było dziwne,ale tak męczące i nie zrozumiałe,że aż nie do zniesienia!
                                                      J-Sama nie wiem!-powiedziałam pusto.
Harry tylko dziwnie na mnie spojrzał i chyba sam też teraz stracił orjętację.A ja nie wiedziałam co zrobić,lecz czym dłużej na niego patrzyłam tym bardziej chciałam go pocałować i tak zrobiłam.Delikatnie złapałam go za podbródek i spoglądając na niego,przybliżyłam się i pocałowałam.Harry był zdziwiony,patrzył się na mnie z takim podziwem,jakbym przebiegła 42 km maraton!Ja na to się tylko uśmiechnęłam i zastanawiałam się czego to zrobiłam?Długo nie myślałam gdyż Harold przysuną się i wpił się w moje wargi.Jego pocałunek był namiętny i długi!
Przy czym ja zaczęłam rozpinać mu koszulę,a on wyciągał moją ze spodni,po czym zaczął mnie całować po szyi.Oplotłam się nogami wokół jego bioder,a on złapał mnie i zaczął iść w stronę schodów!Sama nie wiedziałam co teraz robię jakim cudem do tego dopuszczam!?Przecież jesteśmy razem od nie całych 30 minut,to było pod presją chwili,ale było miłe!Gdy już powoli wchodziliśmy po schodach,usłyszeliśmy czyjeś głosy...
                                                      ?-Uuu!No proszę przyjaciele!-usłyszałam od kogoś.
Hazza z wielką nie chęcią opuścił moje wargi i postawił mnie na dół.Z lekkim zdziwieniem spojrzałam w stronę drzwi,stali tam wszyscy i patrzyli się na nas z gromkim zdziwieniem.Naprawdę nie wiem o co im chodziło,przecież my tylko się całowaliśmy...Z resztą ten dzień był w ogóle bez sensowny,lekko się zarumieniłam i...
                                                      J-No hej!Zrobić wam kawę czy herbatę!?Hmmm?-palnęłam bez chwili zastanowienia!
Wszyscy patrzyli się na mnie,jakbym uciekła z wariatkowa,łącznie z Harrym.Nie wiedziałam jak mam zareagować więc znowu się odezwałam.
                                                      J-No co tak się patrzycie?My się tylko całowaliśmy!-powiedziałam idąc w stronę kuchni.
                                                      L-Tak tylko!-powiedział z uśmiechem Lou,spoglądając na resztę.
                                                      J-To chcecie coś czy nie?
                                                      -Herbatę!-rzucili jednogłośnie.
Nie zaprzeczę ,to był dobry pretekst by uniknąć krępującej ciszy i tego uuu.Gdy ja byłam w kuchni Harry zaprowadził chłopców do salonu,lecz zaraz do mnie przy wędrował.
                                                      J-Jak dobrze,ze jesteś!Gdzie ty masz tu herbatę?-zapytałam.
                                                      H-W tej małej szafce.Haha,ciekawie wybrnęłaś.-dodał ze śmiechem.
                                                      J-Taa,chwilowo!I tak zaraz zaczynął się pytania.-powiedziałam ze smutkiem.
                                                      H-No tak,ale to było dziwne!-powiedział z zakłopotaniem.
                                                      J-No baa!A co konkretnie masz na myśli.
                                                      H-To co się wydarzyło.To było takie gwałtowne,takie...Takie nie zrozumiałe,tak jakbym nie miał nad tym kontroli!-powiedział patrząc się przed siebie.
                                                      J-Czy ty się słyszysz?To brzmi tak...tak nie ważne.-powiedziałam zrezygnowana.
                                                      H-Ale tak było...-dodał po chwili.
                                                      J-Wiem też to czułam,ale teraz mamy ważniejsze rzeczy na głowie.-westchnęłam.
Czekałam jeszcze chwilę by zalać herbatę,Harry sobie usiadał i czekał by mi pomóc zanieść kubki!Gdy już zalałam herbatę załapałam za kubki i głośno westchnęłam,Hazza tylko się zaśmiał!Gdy weszliśmy do pokoju,wszyscy na nas spojrzeli jak na zjawy.Podałam każdemu jego kubek i usiadłam wraz z Harrym,czekając na pytania!
                                                      L-Nie chcę być ciekawski,ale od kiedy jesteście razem?-zapytał z zaciekawieniem!
                                                      J-Od 30 minut!-powiedizałm patrząc na Hazzę.
Każdy wywalił tylko oczy i zaczął się śmiać!Choć tak naprawdę nie wiem z czego!
                                                      N-Ta jasne!-dodał.
                                                      H-Naprawdę.-powiedział pod irytowany.
Wszyscy tylko ironicznie pokiwali głowami i zaczęli się wypytywać jak i kiedy,jaka jestem?Z kąd jestem?Połapali się po akcencie <jeśli tak to można było nazwać>.Powiedziałam im,że im powiem jeśli oni sami ,też opowiedzą mi coś o sobie.Rozmawialiśmy tak do 4,dużo się śmieliśmy i chcieliśmy więcej,ale każdy był naprawdę zmęczony!Dowiedziałam się naprawdę o nich dość wiele,każdy z nich był miły i sympatyczni i oczywiście na swój kochany sposób  zakręcony.Gdy każdy rozrzucił się po sypialniach ja,choć nie chętnie wzięłam się za sprzątanie...
                                                      H-Co ty tu jeszcze robisz?-zapytał zdziwiony.
                                                      J-Sprzątam!-powiedziałam.
Harry się tylko nie zrozumiale na mnie po patrzył!
                                                      H-Ale o tej porze?
                                                      J-No tak,a przy okazji mamy ładny poranek!-dodałam z uśmiechem.
                                                      H-Pozytywy!-powiedział z ironią,lecz z uśmieszkiem.
                                                      J-A ty ,po co tu przylazłeś?-zapytałam.
                                                      H-Bo się stęskniłem!-powiedział ze słodką minką.  
                                                      J-Tak nagle!?Hmmm ciekawe!-mruknęłam.
                                                      H-Nie nagle!Tęsknię odkąd u ciebie przenocowałem!-dodał patrząc mi się w oczy.
                                                      J-Rozkoszne.-rzuciłam.
Poszłam z powrotem do zlewu i zaczęłam zmywać.Lecz dokończyć dane mi nie było,zaraz przy mnie znalazł się Hazz.Zaczął całować mnie po szyi i coś mamrotać bym poszła z nim spać,to było miłe,lecz ja go ignorowałam.Zaś Harry po długim gadaniu jak do ściany,postanowił że już nie będzie tak miły.Po chwili ciszy bez jego jęczenia,po prostu wziął mnie na ręce i popatrzył kręcąc Głową.
                                                      H-Co ja się będę z tobą miał!-powiedział patrząc się na mnie.
                                                      J-Życie Harry,życie!-wspomniałam tylko,słowa Agaty.
Harry tylko ledwo machną ręką,uśmiechną się i zaniósł mnie do jego sypialni.Położył mnie i okrył,po czym sam to zrobił,odgarnął mi włosy i uśmiechną się mówiąc "Kocham cię".To brzmiało tak cudownie w jego ustach,to było takie szczere,inne niż kiedykolwiek mogłam to usłyszeć.Uśmiechnęłam się do niego,jak jeszcze nigdy w życiu dodając "Ja ciebie też Kocham".Harry również się uśmiechną,tak jakby z ulgą.Pocałował mnie w czoło i każde z nas odwracając się w swoją stronę...zasnęło.

                                                                             * * *

                                                      L-Ruszylibyście się.-powiedział wchodząc do pokoju.
                                                      J-Matko Lou!Czy ty wiesz która jest godzina?-powiedizałm zirytowana.
                                                      L-Dochodzi piętnasta,a śniadanie stygnie.-dodał z uśmiechem.
                                                      J-Śniadanie o 15...Hmmm interesujące.-rzuciłam.
Lou tylko się uśmiechną i wyszedł z pokoju,ja zaś zerwałam się i poszłam się myć!Nie miałam serca budzić Hazzy,on śpi naprawdę słodko!Wzięłam krótki prysznic i ubrałam się w dresy i jakąś bluzkę.Gdy weszłam do pokoju Harry'ego już nie było,więc zeszłam na dół.
                                                      J-Hej!Widział ktoś Harry'ego?-powiedziałam ze zdziwieniem.
                                                      -Hej,pojechał coś załatwić.-od powiedzieli wszyscy.
                                                      J-Nie no spoko.-dodałam ze smutkiem.
Zaraz po tym chłopcy zaprosili mnie do stołu,śniadanie z nimi było dosyć normalne,co mnie zdziwiło.Nie było o czym gadać ,więc Niall zaczął nas rozśmieszać.Po śniadaniu chłopcy postanowili w coś pograć,bo dajże na X-boksie <czy jak to się tam pisze>.Rozdzielili się na jakiś kolejki i zespoły,więc w poczekaniu na to zaczęłam gadać z Louisem.Lou był naprawdę super,był taki prosty.Umiał mnie rozbawić,ale i normalnie pogadać,był bardzo naturalny!Taki jak zawsze,co mnie bardzo cieszyło i w cale się nie dziwiłam Harry'emu,że go tak bardzo polubił!Po półtorej godzinie,do domu w padał Harry z zakupami.Każdy od razu poszedł mu pomóc,ja zaś mocno go przytuliłam i pocałowałam.
                                                      H-Kocham te nasze powitania.-dodał z uśmiechem.
                                                      J-Nie ty jeden,a po za tym czego nie wziąłeś mnie ze sobą?-powiedziałam lekko oburzona.
                                                      H-Bo nie chciałem cię męczyć.-powiedział ,odgarniając mi włosy z twarzy.
Ja tylko się uśmiechnęłam,a Harry patrzył się w moje oczy.Nie trwało to długo,bo zaraz z orjętował się że w coś gramy,a jak dowiedział się ze to Fifa...Leciał do telewizora,nie mało się zabił.
                                                      J-Typowy facet.-westchnęłam.
Chłopcy tylko się zaśmiali i wrócili do gry.Harry jeszcze chwile na mnie popatrzył i zawołał mnie do siebie.Usiadłam obok niego i wpatrywałam się w ekran,nie widząc sensu ich zachwytu,a tym bardziej emocji!Za pewne to dla tego,że nigdy nie umiałam grać w tę grę,ale to należy do mniejszości.Siedziałam tak i wpatrywałam się to w nich,to w telewizor,nagle usłyszałam dźwięk telefonu Harry'ego.
                                                      J-Dostałeś esa!-rzuciłam.
                                                      H-Jak byś mogła,go...-dodał robiąc słodkie oczka.
                                                      J-A gdzie leży.-powiedziałam zrezygnowana.
                                                      H-Na blacie w kuchni.-powiedział szybko.
Co prawda bardzo mozolnie,ale z tempem ruszyłam w stronę kuchni.Oparłam się o blat i patrząc na chłopców i ich entuzjazm,sięgnęłam po telefon Hazzy.Z wielką ciekawością zobaczyłam od kogo on jest i był on...odemnie!Byłam bardzo zdziwiona,myślałam że ktoś robi sobie jaja.
                                                      J-Harry!Czego dostałeś sms'a o demnie?-krzyknęłam zdziwiona.
                                                      H-Skąd mam wiedzieć!?-od krzyczał jeszcze bardziej zdziwiony,dodając-Odbierz go.
Machnęłam ręką i otworzyłam wiadomości.Jego treść wyglądała tak:
                                      Wiadomość od:Kochanie moje...
                                                   "Pomóżcie!Arl."
Byłam w szoku i od razu pobiegłam z przerażeniem do Hazzy.Co prawda nie powinnam tak reagować,bo to w końcu Arleta,więc...Ale z drugiej strony...                  
                                                       

                                                     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz