niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 7


Gdy tylko Harry i Niall poszli po drinki,zaczęły się pytania ;/!Pierwsze poleciały od Tommo :).Pytał jak długo jesteśmy razem,jak się poznaliśmy,co nas połączył i czy wieże w te wszystkie plotki!Co prawda El,cały czas go upominała,
                   lecz on dalej swoje,cały Lou.Próbując wybrnąć odeszłam od stolika mówiąc "Innym razem",po czym poszłam szukać Hazzy i Niall'a.Znalazłam ich przy barze,jakieś dziewczyny prosiły ich o zdjęcia,więc ja tylko wzięłam drinki i poszłam do stolika.Podeszłam do nich i dałam każdemu jego drinka.
          Na me nie szczęście i szczęście,Lou i tym razem również Zayn,zaczęli zadawać pytania!Lecz w tym czasie do stolika przybyli Harry i Niall,odetchnęłam.Harry usiadł obok mnie i nagle zrobiła się dość nie zręczna cisza,co za ludzie nie mam do nich siły.Hazza na szczęście nie skumał o co chodzi,więc za nim któryś z ciekawskich coś palnie,
     postanowiłam wziąść sprawy w swoje ręce i odezwać się.Tak to był pomysł wręcz doskonały,ale co miałam powiedzieć/a jeśli coś palnę,coś jeszcze bardziej gorszego niż oni?Co za życie,ale czym dłuższa cisza tym więcej może się wydarzyć!
                                          J-To co pijemy?-palnęłam bez zastanowienia.
                    Każdy tylko spojrzał na mnie i na siebie.To było dziwne,ale tego co już powiedziałam nie cofnę,z niecierpliwieniem czekałam na ich wypowiedź ;p.
                                          -No jasne!-od powiedzieli wszyscy prawie,że Hurem.
         Ucieszyło mnie to cholernie,wręcz aż ulżyło!I tak oto od nie winnego drinka zaczęła się zabawa ;D.Gdy każdy z nas już wypił poszliśmy tańczy,jak już się trochę rozkręciliśmy piliśmy dosłownie wszystko.Szybko przekonałam się ,że Zayn po pianemu naprawdę śmiesznie tańczy,bo tylko tyle zapamiętałam.Nigdy w życiu się tak nie bawiłam,nawet nie pamiętam ile wypiłam i
     o której wróciliśmy do domu!Choć bardziej mnie dziwiło to, że w ogóle wróciliśmy.
                 Obudziłam się za piętnaście trzecia,głowa to myślałam,że z bólu mi odpadnie,nigdy mnie tak nie bolała.Zeszłam na dół by wypić proszka i dopiero w tedy z orjętowałam się,że naszczęście jestem ubrana w to co wczoraj,lecz nie to mnie zdziwiło!Na ręce miałam zapisane dwa numery telefonów,nawet nie wiedziałam do kogo?Wypiłam proszka,poszłam wziąść prysznic,ubrałam
     się w dresy,jakąś bokserkę,wzięłam telefon i ze stresem zaczęłam dzwonić!Jeden numer był do jakiegoś chłopaka,gdy do niego zadzwoniłam ,on sam nawet nie pamiętał o co chodzi i skąd mam jego numer.Uświadomił mi że mi powie jak sobie przypomni,bo wie że to musiało być ważne,ja na to się tylko zaśmiałam i rozłączyłam.Za to drugi telefon jaki wykonałam,aż wręcz mnie przeraził!
              Rozmowa wyglądała dość dziwnie,dziwnie co ja gadam przeraziła mnie jak nic jeszcze nigdy!Pomijając oczywiście Toma,lecz to już temat zamknięty.A rozmowa wyglądała mniej więcej tak:
                                           ?-Tak słucham.-odezwał się potężny męski głos.
                                           J-Dzień dobry,bo ja jestem,to znaczy mam pana numer i bo ja,no ja wczoraj byłam w klubie!-powiedziałm z przerażeniem przełykając ślinę.
                                           ?-A dzień dobry,ja jestem barmanem i widziałem jak pani wczoraj tańczy.-powiedział.
                  Jak tańczę?No lol gościu!Nie wiedziałam o co mu w tedy chodzi,byłam napruta w 4 dupy!Więc nie wiem czym on się zachwycał,ale potem mnie dość wstydliwie,jak dla mnie oczywiście oświecił.
                                           J-...
                                           ?-No że na rurze!-powiedział poważnie,objaśniajac.
                                           J-Co?-wydarłam się krztusząc.
         Na jakiej rurze?Ludzi!Przecież ja na niej nie umiem na niej tańczyć,chyba że kręcenie się liczy.No co prawda to prawda ,byłam z moją ciotką na paru lekcjach,gdyż twierdziła że to zapełni jej pustkę po facecie,a sam to się pójść wstydziła  więc.Ale tak z drugiej strony to,no jej ja i rura?Co najgorsze,to to że chłopcy i dziewczyny,wszyscy to widzieli!
       Niby nic takiego nie umiałam,no i przecież też nie lunatykowałam by jakoś się w tym ulepszać,więc co?Moim zdaniem ,nawet jeśli byłam pożądanie spruta to i tak chyba nie powinna,aż tak...Z resztą nie ważne,lepszego wytłumaczenia i tak nie znajdę.Ale wciąż pozostaje ten gość z baru,co on niby chciał?
                                           J-A tak konkretnie,to czego pan o demnie oczekuje?-zapytałam z bulwersowana.
                                           ?-Chodzi o to,czy pani by mogła u nas tańczyć?
                                           J-Co?Czy pana pokzało?-wybuchłam.
                                           ?-Ale przecież będziemy płacić i oczywiście w dni odpowiadające pani.-bełkotał.
                                           J-Ja jestem nieletnia!A wczoraj byłam tak ulana,że nie pamiętam co działo się po 23:00,a byliśmy tam do,no do...
                                           ?-Do 05:00!I czy to ma coś do rzeczy,proszę pani?-tłumaczył.
                                           J-Pan jest naprawdę nie możliwy!Co za człowiek,dowidzenia.-wydarłam się.
                                           ?-Ale...
        Ale to on, już na szczęście nie skończył,rozłączyłam się i ze złością rzuciłam telefonem o kanapę.Poszłam do kuchni po mleko,rzuciłam się na łóżko i zaczęłam oglądać co popadło,lecz jak na złość nic nie było ciekawego!Postanowiłam więc zobaczyć czy mam jakieś zdjęcia z wczoraj,było ich sporo co mnie zdziwiło,ale były nawet niezłe.Co prawda były zbyt i trochę,no ludzie
     nie wiecie jak wyglądają lub czy mogą wyglądać zdjęcia z imprezy z 5 zajebistymi gośćami i 3 no w sumie 4 zakręconymi dziewczynami?Wyszły...Bez komentarza ;p.Ważne że się dobrze bawiliśmy!
      PO 30 minutach dostałam esa od Sel!Pisała że przyjedzie do domu po 21,odpisałam jej że spoko,co prawda jakie ja miałam znaleźć sobie zajęcie,ale...O nie tylko nie to!Przez myśl przeszło mi by iść do domu po parę rzeczy,ale nie.Nie chcę iść do domu i słuchać gatki mojej mamy,że kolejny chłopak mnie krzywdzi.Co prawda cieszy mnie jej troska,lecz moim zdaniem jeśli nie znała
    całej sprawy ,to w ogóle nie powinna się w trącać.Lecz z drugiej strony,to ja już nie miałam w czym chodzić!Po paru minutach przemyśleń zdecydowałam się,że tam jednak pójdę,co prawda z wielka nie chęcią,ale...Ubrałam się bardziej normalnie i ruszyłam.Idąc do domu myślałam co robią chłopcy?Im było fajnie,jeździli sobie i mieli chwilę spokoju od codzienności,choć z tego co mówił
    Harry nie jest,aż tak kolorowo."Eh i jestem"-pomyślałam dochodząc do do drzwi.Otworzyłam je po cichu,z tycią nadzieją,że nikt się nie zorjętuję że weszłam...lecz jak pech,to pech!Gdy tylko zamknęłam drzwi usłyszałam...
                                           M-Ivy!?-krzyknęła z salonu mama.
         No lol,co to ninja?Myślałam że mnie trafi,pomyślałam że szybko wejdę na górę,wezmę to co chcę i wyjdę.Hmm ale nie mogłam jej tego zrobić,martwiła się to normalne.
                                           J-Tak!?-wydusiłam z siebie.
                                           M-Ivy!Ja,ja,ja cię przepraszam.Wybacz mi...proszę.Wiem,że źle postąpiłam,ale każdy popełnia błędy!Ivy,porozmawiajmy.-Mówiła cicho i z przekonaniem.
                                           J-...Dobrze.-odpowiedziałam ciszej.
                                           M-Proszę usiądź.
      Nie wiedziałam o co jej chodzi?Może chodziło o to,że dowiedziała się że to Harry pobił Toma.Ale haha,popieranie przemocy to dość dziwne,z reszta mniejsza.
                                           J-Skąd ta nagła zmiana?-zapytałam lekko pod irytowana.
                                           M-Nie powinnam tak postępować.Ale po tym co zrobił ci Tom,ja nie mogłam inaczej zareagować.
                                           J-Mamo ja rozumiem,ale jak mogłaś?Wiesz jak on się poczuł?Ile ja się wstydu najadłam,ty nawet nie zapytałaś co i jak,a już wyciągałaś pochopne wnioski.Było mi wstyd,a Harry,szkoda słów.Nie odzywał się do mnie przez tydzień.A po tym co zrobił,nie miałaś prawa tak się zachować!-mówiłam,coraz to bardziej podnosząc głos.
                                           M-Ja,ja...Co zrobił?-zapytał zdziwiona,lecz z lekkim przerażeniem.
                                           J-Był przy mnie!Gdy wy byliście w Polsce,gdy Arl nawet nie wiem co robiła,był.Był gdy to wszystko...-przerwałam,bo nie mogłam.
                                           M-Co?Co to wszystko...Ivy!?-mówiła z niecierpliwiona.
     Próbowałam się przełamać,myślałam jak to powiedzieć,gdyż mama chyba nawet nie wiedziała,że Tom tu był!Gdyby o tym wiedziała,od razu by się wypytwała.Już miałam mówić gdy nagle do domu wparowała Arl i tato.
                                           A-Ugotowałaś coś,czy nie?-warknęła.
                                           T-Wyrażaj się!-uspokoił ją.
                                           A-Dobrze,przepraszam!-powiedział.
                      Mama niestety szybko przerwała im rozmowę!Wiedziałm że to się dobrze nie skończy...Ale co ja mogę?
                                           M-Spójrzcie,mamy gościa.-powiedziała radośnie.
          Tato i Arl z zaciekawieniem weszli szybko do salonu.W oczach taty panowało zdziwienie,zaś w oczach Arlety widziałam nienawiść!Czułam że zaraz wybuchnie i nie myliłam się!Az pożałowałam mojego wejścia!
                                           A-Ty,ty tutaj?-zaczęła.
                                           M-Arleta!
                                           A-A gdzie ten twój ***,co?No gdzie?-prawie krzyszczała.
                                           J-Nie masz prawa tak o nim mówić ty mała,zepsuta kur...I co cię to obchodzi.-zahamowałam się.
                                           A-Ty zdziro!To przez ciebie i jego,Tom leży w ciężkim stanie w szpitalu!Przez ciebie.Tak się go bałaś,ale nie bój się,on już mnie pocieszył wiesz?-darła się na pół domu.
                                           J-Jak moż...Co przeleci cię ty mała puszczalska *** co??-warknęłam.
                                           A-Jak ja,nie stop!Przekażę ci co powiedział Tom i kazał ci się nie bać...bo odwdzięczy się tobie jak i jemu!
     Gdy tylko to usłyszałam...Nogi mi się ugięły!Ja,ja nie mogłam w to uwierzyć.Wbiegłam szybko po schodach na górę do mojego pokoju i zaczęłam pakować byle jakie rzeczy do torby.Arl jak i rodzice wbiegli do mojego pokoju,by zatrzymać Arl.Spakowałam się i już nawet ich nie słuchając zbliżałam się do drzwi,ale ona wciąż nie przestawała.Słyszałam tylko krzyki rodziców
     pytających: "jak to Tom?" lub żebyśmy przestały i o co w ogóle chodzi!?A ja chciał tylko wyjść by to się skończyło,ale ostatnie słowo też powiedzieć miałam prawo,choć idą tu nie wiedziałam,że tak zabrzmiał i że powiem je przez łzy.
                                           A-Masz racje uciekaj!Ty i ten twój chu***aty pe*ał.Ale wiec,że to ci w niczym nie pomoże,bo tom i tak was znajdzie!A co juz zrobi...och nie chcę czuć tego co ty i on poczujecie!-krzyknęła,szyderczo śmiejąc się.
                                           J-Jak możesz?Jesteś moją siostrą!?Wiesz co on mi zrobił,byłaś i widziałaś jak wyglądałam,słyszałaś mój każdy jęk i płakałaś razem zemną!On znów mnie uderzył!I ja nie wiem,naprawdę nie wiem,co ja ci takiego zrobiłam,że znowu pragniesz mojego cierpienia!-powiedziałam płacząc.
   Nie patrzyłam już nawet na jej minę,czy reakcję jej i wszystkich,zapłakana wyszłam z domu!Zamówiłam taksówkę,gdy przyjechał kazałam się zawieść z dala od Londynu.Po 15 minutach,na jakiejś polnej drodze kazałam się wysadzić,zapłaciłam i poszłam sama tą drogą jeszcze parę metrów.Po czym skręciłam na jakąś ogrodzoną łąkę,usiadłam pod drzewem,włożyłam słuchawki w uszy i zaczęło się od nowa!1 ;/
  Płakałam,płakałam jak bóbr!Nie docierało wciąż to do mnie,że znów mogę cierpieć i to że znowu nie wiem co się stanie,jak i kiedy!wiedziałm tylko tyle,że na pewno nadejdzie!Bałam się i nie rozumiałam tej całej sytuacji,przypominała mi trochę kiepski Polski dramat.Pewna jestem tego,że jestem skazana na wieczne płacze i cierpienia.Bałam się Toma tego co może zrobić,znałam go dobrze i
  jeśli mówił,że nie odpuści!To nigdy nie odpuści.Bałam się tylko o Harry'ego,on był silny to prawda,ale ja nie pozwolę by go skrzywdzono,nigdy!On w ogóle wplątał się w coś,w co nie powinien!Nie powinien przez to cierpieć,a z resztą co ma patrzeć całe życie, na czyjeś problemy?Ma własne,jejku czy ja zawsze mam mieć życie,jak ci z tych kiepskich filmów?!Ale dzięki takim rzeczom mam
  w reszcie postanowienie!Wiem i postanowiłam sobie,że zrobię wszystko, by tylko chronić Hazzę od tej całej szopki.Nie chcę żyć ze świadomością,że Harry kiedy kolwiek cierpi lub cierpiał prze zemnie!Za bardzo mi na nim zależy i za bardzo go...Matko!Ja...
                                           J-Ja,ja...Ja go KOCHAM!-powiedział z nie dowierzaniem na głos.
 Aż się ugryzłam!To prawda kochałam go zawsze,to logiczne.Lecz od kąd go poznałam...Jego każdy uśmiech,śmiech,mina,to jak poprawia włosy.Zaczęłam go kochać w inny i bardziej szczery sposób!Zawsze gdy z nim rozmawiałam,zachwycałam się jego poglądem na świat ,czy inne rzeczy,sposobem w jaki o sobie opowiadał i w jakim mówił o tych wszystkich rzeczach.Tego nie dało się opisać,naprawdę.Poznawać
kogoś,kogo się od zawsze podziwiało,a teraz możesz z nim usiąść,pogadać z nim,a co ważne osbiście poznać go i to jaki jest.I dla tego nie chce go tracić,on nie potrafi kłamać!Jak mówi coś szczerze to tak jest,co prawda ma swoje słabości i wybuchy,ale to dla tego,że jest taki jak każdy,jest po prostu człowiekiem! ;)
  Śmiałam się i płakałam jednocześnie!Gdy nagle zadzwonił telefon!Na telefonie wyświetlił mi się jeden z zapisanych mi na reku numerów,więc pospiesznie odebrałam.
                                           J-Tak,słucham.-odezwałam się nie pewnie.
                                           ?-Hej Ivy!Słuchaj spotkajmy się w Royal Parku o 18!-powiedział głos który jako pierwszy usłyszałam rano.
                                           J-Dobrze,ale...-nie wiedziałam co powiedzieć.
                                           ?-Nie pytaj,przysięgam że się ucieszysz,bo ja na pewno.-powiedział pewnie,rozłączając się.
 Nie wiedziałam o co chodzi?Zadzwoniłam po taksi i pojechałam do Sel.Gdy dotarłam na miejsce było już w pół do ;O!Jak porażona wbiegłam do domu,wzięłam szybki prysznic,ubrałam się w lekką sukienkę w kwiaty,założyłam kremowe conversy i smerfetkę,rozczesałam szybko włosy,złapałam torbę i wybiegłam z domu!Uch,nawet nie zdarzyłam się pomalować,ale było juz za późno!Nawet zaczynałam
 powoli biec,bo kawałek to ja miałam.Gdy już dobiegłam była 18:03,haha jaki dobry czas,zaczęłam się śmiać.Wędrowałam jeszcze chwilę,gdy nagle na mostku zobaczyłam...  
                                                                               

1 komentarz:

  1. WIesz co? Nie no hamskie to jest... Jak można w takim zajebistym momencie przerwać opowiadanie?!
    Hahah, ale nie no, ja po prostu musze wiedzieć co bd w 8 rozdziale!
    Ach, tancerka na rurze- co tam się działo?!!
    Ale ja nie lubię tej siostry... Grrrrr, zjem ją kiedyś jak zgłodnieje. Nawet jeżeli pójdę za to do pudła czy tam do piekła! Zjem ją! Buahahah!
    Ej no, ale Ivy ma przechlapane... ale grunt że ma postanowienie, że nie dopuści Harry;ego, żeby cierpiał. Nie no, ubóstwiam ją po prostu. :)
    Ja wiem, że uwielbiasz komentarze ode mnie, więc... dodaje owy komenatrz. A co, jebnij se smajla. :D
    looknij do mnie czasem :D (Hahahah, sorry za spam)
    http://i-chaange-my-mind.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń